
Październik to miesiąc, który był przeze mnie pięknie zaplanowany, ułożony niemalże od A do Z, bo przecież cóż może się zdarzyć? Oczywiście w planach poród gdzieś zamieściłam. Z tyłu głowy ciągle miałam zapaloną lampkę, że w każdej chwili już może się to zacząć, jednakże nie sądziłam, że dostanę na punkcie tego wydarzenia aż takiego bzika. Dosłownie. Chyba nie da się urodzić i nie zwariować,...