Doświadczenia o których ciężko Nam się mówi to najczęściej te, które ciężko są przez Nas przeżywane. Śmierć. Ciężkie doświadczenie, choć chyba ze względu na to, że do końca niezrozumiane. 25 lipca straciłam osobę, która razem z rodzicami wychowywała mnie, kształtowała mój światopogląd i każdego dnia dawała mi cząstkę siebie. Dziadek w chwili śmierci miał niemalże 85 lat. Piękny wiek, aczkolwiek na śmierć nie ma odpowiedniego wyznacznika. Przychodzi i zabiera swoje żniwo. Śmieszna sytuacja, bo może z miesiąc przed śmiercią dziadek stwierdził, że On myśli, że będzie żył 100 lat. Widocznie nie było mu dane. Post nie ma na celu oczywiście przytoczenia wszystkich anegdotek z życia ukochanego staruszka. Nie będzie też formą biografii. Ma na celu teoretyczną pomoc osobom, które znalazły bądź znajdą się w sytuacji, której było mi dane doświadczyć.
Ze stratą bliskiej osoby należy sobie zacząć radzić zanim ta osoba odejdzie. Wiem, brzmi dziwacznie, ale chodzi tutaj o samą ŚWIADOMOŚĆ ŚMIERCI. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nikt nie żyje wiecznie. Banalne? Może i tak, aczkolwiek rzadko tym się przejmujemy. Świadomość, że kogoś za jakiś czas może zabraknąć wiąże się z tym, że musimy zawsze mieć uporządkowane relacje z drugą osobą. Z dziadkiem, chyba mogę tak powiedzieć, łączyła mnie niemal nienaganna więź. Nie miałam Go raczej za co przepraszać chwilę przed śmiercią, mam nadzieję, że w żaden sposób Mu nie zawiniłam. Żałuję tylko tego, że nie zdążyłam Mu podziękować...za każde oddane Tic Taci, za każdą wspólną kawę i ciastka, za każde zebrane z dworu pranie, kiedy ja o nim zapomniałam a zaczęło padać, za każde karmienie mojej świnki morskiej, za każde słowo wsparcia. Wielka szkoda, że nie wpadłam na to, żeby powiedzieć Mu o tym twarzą w twarz.
Świadomość śmierci powinna się też wiązać z Naszej strony z maksymalnym wsparciem dla danej osoby Mówię tu raczej o sytuacji, w której śmierć troszkę bardziej dotyczy osób np.chorych czy starszych. Choć nie z takich opresji ludzie wychodzą, ale mimo wszystko przezorny zawsze ubezpieczony. Wsparcie dla osoby na krańcu życia ziemskiego powinno się wiązać oczywiście przede wszystkim z maksymalną troską, brakiem samotności, ale i pomocą w spełnieniu tych 'małych rzeczy'. Babcia nie raz przez łzy śmieje się, że z tydzień przed śmiercią dziadziuś podszedł do Niej i powiedział: "kurcze, chyba musisz mnie nauczyć obsługiwać tej maszyny do prania, bo jak umrzesz to przecież nie będę brudny chodzić"...Babcia do tej pory się martwi kto mu w niebie pierze...
Innym razem dziadek zawsze mówił, że chciałby zobaczyć jak działają ruchome schody w galerii handlowej, a my zawsze mówiliśmy, że trzeba Go zabrać. No, trzeba było to zrobić, gdy była pora.
Pomóżcie doświadczać, tylko tyle.
Przejdźmy do momentu, kiedy już przychodzi nieodwołalna wiadomość ze szpitala z informacją, że o tej i tamtej godzinie został stwierdzony zgon pacjenta tego i tamtego. Co dalej?
W moim przypadku totalny szloch. Nie płacz, nie łzy na policzkach a wycie w głos, brak oddechu, pot na całym ciele, drgawki, sine usta. Gwałtowne, ale pomaga. W takich chwilach nie ma co się hamować. Osoba, która w tym okrutnym momencie jest przy Nas nie powinna Nas uciszać czy uspokajać. Jedyne co, to musi dbać o Nasze bezpieczeństwo. Tylko tyle, a my dajmy sobie to przeżyć po swojemu. Po chwili niedowierzania przychodzi ból i smutek, ale ciało ustaje, zwalnia. My czujemy się zmęczeni i na swój sposób dalej przyjmujemy ten cios. Nie ma co się oszukiwać....droga od momentu zgonu do pożegnania zmarłego np. w formie pogrzebu - jest najcięższa. Przytłacza Nas cierpienie, mnóstwo wspomnień, żal, rozpacz, ale i formalności związane z pochówkiem, stypą oraz po raz tysięczny powtarzanie każdemu z osobna jak to się w ogóle stało. Ja ten okres czasu po prostu egzystowałam niczym roślinka, nie płakałam, nie miałam fal gniewu czy rozpaczy, po prostu jadłam, spałam i tak mi dni mijały - wiecznie zmęczona. Dopiero pogrzeb dał mi możliwość odblokowania się.
Powiem tak:
w życiu nie czułam takiego zimna jakie poczułam dotykając wtedy dziadka. Zdałam sobie sprawę, jak niewiele znaczy ciało ludzkie, ale jak cholernie będę tęskniła za tą twarzą, za tymi rękoma, za tym uśmiechem i tą białą czupryną. Wyściskałam Go wtedy po raz ostatni. Byłam z Nim do końca. Dałam Mu troszkę ciepła od siebie. Ciepła, którym On darzył mnie przez całe 20 lat. Karma wraca.
Pogrzeb to dla mnie totalne oczyszczenie duszy i ciała. Takie zakończenie pewnego rozdziału. Po pogrzebie już nie płakałam. To było i powinno dla każdego być miejsce ostatniej rozpaczy, wyrzucenia każdej złej emocji związanej ze stratą bliskiej osoby. Teraz już tylko zgodnie ze swoją wiarą modlę się o duszę dziadka, cieszę się, że już Mu jest tam lepiej, że może spotkać się z bliskimi, którzy odeszli i których też kiedyś żegnał. Z dziadkiem spotykam się w każdym wspomnieniu. Ja Go widzę a przede wszystkim czuję. Kiedy tylko wychodzę do ogrodu, który był Jego ulubionym miejscem i oczkiem w głowie to widzę Jego siedzącego na swoim krześle. Co robię? Dosiadam się z uśmiechem na twarzy, bo wiem jak bardzo udane życie miał. Teraz już akceptuję. Zapalam znicz pamięci na grobie i zostawiam modlitwę. Nie mówię 'do widzenia' a 'do zobaczenia'. Żyję dla Jego pamięci i dla żywych, których w opiekę mi zostawił.
PODSUMOWUJĄC:
1. ODBLOKUJ EMOCJE I WYRZUĆ Z SIEBIE TO, CO PSUJE CI ZDROWIE.
2.PRZEŻYJ TO PO SWOJEMU, TO NATURALNA KOLEJ RZECZY.
3. NIE BÓJ SIĘ WSPOMINAĆ.
4. ZADBAJ O KOMFORT NIE TYKO SWÓJ, ALE I POZOSTAŁYCH CZŁONKÓW RODZINY.
5. NIE ŻAŁUJ CIAŁA, ALE WSPIERAJ DUSZĘ TEGO, KTÓRY ODSZEDŁ - TO NAJCENNIEJSZE CO MOŻESZ U OFIAROWAĆ.
6. ZAAKCEPTUJ SYTUACJĘ I ZACZNIJ NOWY ROZDZIAŁ W SWOIM ŻYCIU.
7. NIE BÓJ SIĘ ŻYĆ DALEJ SZCZĘŚLIWIE. TO NIE GRZECH, WIĘC NIE CZYŃ SIĘ MĘCZENNIKIEM, LECZ WYJDŹ SILNIEJSZY.
8.NIGDY NIE ZAPOMINAJ O DANEJ OSOBIE.
9. BĄDŹ ŚWIADOM, ŻE ŚMIERĆ JUŻ OBRAŁA NASTĘPNY CEL.
10. JAK GDYBY NIGDY NIC NIE DAJ SIĘ ZWARIOWAĆ, MIEJ MARZENIA, SPEŁNIAJ SIĘ I CZEKAJ NA SWOJĄ KOLEJ.
Kiedyś mówiłam, że przeżyłam w życiu już wszystko co złe. Straciłam przyjaciół, przeżyłam zdradę partnera, znajomych, doświadczyłam straty ludzi i rzeczy, i zdrowia, ale nigdy nie doświadczyłam straty bliskiej osoby poprzez jej śmierć. Teraz już wiem jak to jest. I wiem, że naprawdę ze wszystkim już chyba sobie poradzą i dzięki temu zdaję sobie sprawę jak silną osobą jest ta mała,przeciętna blondynka ze wsi, która właśnie pisze te słowa.
Asia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz