14:41:00

'Bezsensowne' chodzenie po górach. Dlaczego ludzie wciąż to kochają?


Morze, morze, morze. Słyszałam to chyba milion razy na początku każdych wakacji! Wszyscy nie mogli się doczekać, aż wyjadą do tych swoich ulubionych miejscowości i będą grzać się na słonecznej plaży. Zawsze sobie myślałam: "jejku, że Im się to nie nudzi!"...powiedziała dziewczyna, która niemal od sześciu lat rok w rok wakacje spędza w polskich górach. I co lepsze, chyba nigdy mi się to nie znudzi!


Pasję do przemierzania górskich szlaków zaczął chyba już mój niedawno zmarły dziadek [*]. Przeglądałam ostatnio zdjęcia z czasów Jego młodości i naprawdę mnóstwo było wykonanych w obrębie Zakopanego. Widać było, że lubił tam wracać, bo zdjęcia przedstawiały Go na różnych etapach Jego życia, ale właśnie na pięknym krajobrazie gór. Rok temu odwiedziłam z rodziną Szklarską Porębę i przemierzaliśmy szlak zahaczający o Kukułcze Skały,Halę pod Łabskim Szczytem, Śnieżne Kotły i Przekaźnik Radiowo -Telewizyjny przy granicy z Czechami. Pamiętam, że w 2016 roku zastaliśmy góry pod mglistą przykrywką, zobaczyliśmy szczyty w deszczowej, ale jakże pięknej odsłonie. Niesamowity widok! Z racji pogody na szlaku nie było prawie nikogo. My, góry i puste kilometry przed i za Nami. Sami spójrzcie!







Te widoki miały swój urok!
W tym roku wybrałam się na górską wycieczkę , ale sam na sam ze swoją drugą połówką. Niby to samo miejsce, a wzbudziło we mnie tyle nowych emocji. Cudownie było być w tak pięknym miejscu z osobą, którą tak mocno kocham. Jak niewiele do szczęścia potrzeba! Jednak...
Mnóstwo osób nie uznaje takiej formy spędzania wakacji. Nie będę zaprzeczać. Nie jest to najłatwiejszy sposób na zagospodarowanie czasu, ale mogę potwierdzić, że włożony trud jest tego wart.

Przed wyjazdem w góry niemal co roku, miesiąc wcześniej, przygotowywałam się na to fizycznie. Rozciągałam się, biegałam, sensownie odżywiałam, ale w tym roku z różnych powodów pominęłam ten etap. Jednak zdanie odnośnie gór pozostało niezmienne! - pomimo palących się łydek i twardych jak skała ud,pomimo prawie 20 pokonanych kilometrów, pomimo trasy która momentami nie dużo odchodziła od pionu, pomimo momentów zwątpienia, strachu i hektolitrów potu. Było warto.

Miłość do gór to siła, która mnie z nimi łączy odkąd pamiętam. Góry są specyficzne, bo je się zarówno kocha jak i nienawidzi. Potrafią być czułe i sprawić Nam nieziemskie doznania, ale i potrafią zabić. Gór nie da się zrozumieć. Trzeba je szanować jakimi są. I to jest piękne.

Kiedy sobie tak myślę..."aśka, dlaczego właśnie góry? Co one Ci dają czego nie da Ci na przykład wylegiwanie tyłka na plaży? Czy to katowanie się nawet w wakacje jest Ci w ogóle potrzebne?".....wtedy zaczynam sobie przypominać dlaczego to wszystko robię. Co tak właściwie te góry mi dają?

POWODÓW ZA KTÓRE KOCHAM GÓRY:

1. Nie powinno nikogo zdziwić to, że na miejscu pierwszym znajdzie się krajobraz. Każde góry są inne, każda skała inaczej rzeźbiona przez naturę. A całość daje tak potężne doznanie dla ludzkiego oka, że żaden aparat nie jest w stanie tego uwiecznić.

2. Powietrze. Chyba każdy się spotkał ze stwierdzeniem "górskie powietrze", wypowiedzianym z pozytywnym wydźwiękiem. Powietrze w górach naprawdę różni się od tego, które panuje na terytorium nizinnym. Nie chodzi o to, że jest świeże i takie 'naturalne'. Chodzi o ten przyjemny chłód. Kocham to uczucie, kiedy raz na jakiś czas wezmę głębszy oddech a górskie powietrze wypełni moje płuca i ostro potraktuje mój układ oddechowy. Zawsze po tym czuję się jakby ktoś mi dać zastrzyk morfiny uśmierzający ból, relanium na wyluzowanie i energetyka na pobudzenie. Kocham to uczucie!

3. Fizyczne zmęczenie. Tak, o dziwo, ale to jest duży plus! Chyba żaden trening w życiu nie dokopał mi tak jak góry w kilka godzin. Normalnie po takiej wycieczce przez kilka dni dochodzę do siebie. Wtedy myślę sobie: "kurde Aśka, jesteś wielka"! Naprawdę, po zdobyciu szczytu czuję się jak zwycięzca. Podnosi to niezwykle moją samoocenę i nadaje taką wiarę, że chcieć to móc. W pakiecie z tym wszystkim dostajemy jeszcze zastrzyk motywacji i totalny reset i oczyszczenie ciała. Chyba całkiem dobra inwestycja.

4.Odcięcie się od problemów. Totalny faworyt! Po prostu jedziesz w góry i nie myślisz. Nie musisz się do tego zmuszać! Po prostu to jest naturalne. Czujesz ten klimat i nagle przestają interesować Cię problemy świata, znajomych i Twoje własne. Psychicznie jesteś po prostu wyluzowany.

5. Tryb offline. To punkt od którego zapewne jest mnóstwo wyjątków, ale osobiście totalnie rozłączam się w górach ze świtem internetu. Obecny jest tylko aparat, który stanowi dla mnie formę rozwoju, pasji. Nie sprawdzam wiadomości, maila, nie przeglądam facebooka, instagrama i spanchat. To dopiero następuje po powrocie z wakacji, kiedy już wszystkie portale zasypuję zdjęciami. Ale w trakcie wyjazdu...nie ma takiej opcji. I o dziwo, o też naturalna reakcja. W górach ja po prostu nie mam na to czasu.

6. Zadbanie o relację z bliskimi osobami. Chyba najlepszy powód ze wszystkich do kochania gór! Na żadnej innej wycieczce nie spędziłam na taki bogaty sposób czasu z bliskimi. Wszelkie wspomnienia idą w ruch, plany, marzenia. Śmiech i łzy. Emocje i wrażenia.

Góry są szczególne....mam wrażenie, że z każdym pokonanym metrem wzwyż zanika takie realne życie, zaczynamy wchodzić w mistyczny krąg, bo takie właśnie towarzyszą Nam uczucia - nie z tej ziemi.

Mam nadzieję, że zachęcę tym wpisem jakoś do zatrzymania się na chwilę i być może wzbudzę chęć przyjrzenia się górom. A jeśli ktoś nie dotrwał do końca wpisu to może chociaż zdjęcia wzbudzą jakąś ciekawość. Zostawiam ich trochę poniżej aby cieszyły nie tylko moje oko.

Asia.


























































1 komentarz:

  1. Chodzenie po górach wcale nie jest takie bezsensowne. Jak piszesz, tyle w tym jest pieknych rzeczy. Ja lubię pokonywanie swoich słabości. I te obłędne widoki i satysfakcja <3 Najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Neoabiturientka , Blogger