Grudzień od zawsze jest czasem, w którym skłonność do refleksji jest największa. Ja postanowiłam wrócić do końcówki roku 2017. Otworzyłam post, który opublikowałam jakoś w okresie zimowym, rok temu. Opisałam tam 5 lekcji, których doświadczyłam w przeciągu tamtych dwunastu miesięcy. Czytając to i wracając wspomnieniami do tamtych chwil robi mi się ciepło na sercu. Parę zdań uderza mnie, nawet teraz, równie mocno.
Dojrzałam do tego, aby samodzielnie, świadomie podejmować całkiem rozsądne decyzje.
Asertywność boli, ale tylko na początku.
Nauczyłam się dostrzegać w każdym, pozornie nudnym dniu coś co mnie cieszy, co podnosi na duchu.
Nie zmuszajmy nikogo do trwania przy Nas, jeśli ktoś świadomie z tego rezygnuje.
Nie bójmy się zmienić tego, co Nas oszpeca
Mnóstwo w moich wpisach jest rzeczy, które teraz bym zmieniła. Czy to formę zdania czy powtórzenia. Jednakże cieszę się, że mam w sobie odwagę by tego nie robić. Piszę od wielu lat, choć tutaj jest tylko namiastka tego co dzieje się w mojej głowie. Te wszystkie nieidealne zdania są najbardziej prawdziwe ze wszystkich. Często dlatego, że pisane są w emocjach, które trzymałam w sobie i którym dawałam upust właśnie tutaj. Gdybym miała podsumować rok 2018 to napisałabym tak:
BYŁO JAK W 2017, TYLKO JESZCZE WIĘCEJ I JESZCZE LEPIEJ.
To nie jest ostatni post odnośnie podsumowań 2018 roku. To jest mała zapowiedź tego, o czym pragnę jeszcze napisać. Tą krótką refleksją dzielę się po to, aby uświadomić Wam, że warto czasem usiąść i podziękować sobie za to, że coś zrobiło się tak a nie inaczej. Zauważcie jak z roku na rok, coraz bardziej się zmieniacie, jak dojrzewacie, jak czas ucieka. I dalej podtrzymuję to, co mówiłam rok temu....zmieńcie to, co was oszpeca.
Asia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz