03:47:00

Bo wszystko kręci się wokół miłości...kilka słów o macierzyństwie.


W macierzyństwie tak to już jest, że niczego nie da się zaplanować. Nawet najlepiej napisany plan prawdopodobnie w 80 % nie będzie wykonany. Ten niesamowity, choć trudny czas w życiu kobiety potrafi bardzo zdezorganizować jej cały dzień. Ba! Żeby tylko jeden dzień. Każda przyszła mama nastawia się na cukierkowe życie z małym brzdącem. Na piękne zdjęcia, na których maluszek uśmiecha się od ucha do ucha. Myślimy, że od urodzenia będziemy śpiewać kołysanki i opowiadać bajeczki. Jakże daleko w rzeczywistości do takiego ideału. Nie zrozumcie mnie źle - jest idealnie, ale na swój nieidealny sposób.

Na początku jest ekscytacja, jest ogromna moc i energia. Jest duma i radość, bo wszyscy przychodzą i oglądają nasze maleństwo. Padają słowa : 'ale ten bobas uroczy a jaki grzeczny, no taki do ciebie podobny!' Cały czar pryska w momencie, kiedy ludziom wokół ciebie znudzi się juz ciągle zachwalanie, wyręczanie cię z obowiązków czy po prostu towarzyszenie ci w tej nieprzerwalnej drodze, jaką jest macierzyństwo. Wtedy okazuje się, że musisz robić wiele rzeczy, na które nie zawsze masz ochotę i już nie ma osób, które początkowo tak chętnie deklarowały pomoc. Wtedy zaczyna się ostra jazda bez trzymanki, gdzie mamy po prostu tracą głowę.

Chyba już polubiłam się z tym brakiem czasu na wszystko. Pogodziłam się z faktem, że coś robię kosztem czegoś innego. Albo że coś muszę zrobić równocześnie z czymś innym - wypić kawę w łazience malując się jednocześnie, rozmawiać z przyjaciółką jedząc w tym samym czasie kolację, bawiąc się z małą kruszynką na macie i jednocześnie pisać pracę licencjacką. Momentami brzmi to aż abstrakcyjnie, ale wychodzę z założenia, że jeśli coś działa to jest dobre.



Czy da się być mamą i nie zwariować? 
Da się, jeśli gdzieś ma się opinię innych. Sama na własnej skórze przekonałam się, że istnieje coś takiego jak instynkt macierzyński i jeśli sytuacja nie wymaga fachowego doradztwa i pomocy ze strony władzy doskonałej to trzeba używać tego 'daru'. Czasem wolę poradzić się wujka Google i sprawdzonej, rzetelnej strony internetowej ( a są takie) aniżeli wprowadzić w życie radę, czasami absurdalna, bliskiej osoby. Najdelikatniej mówiąc, wiedzą tych ludzi często jest mocno nieaktualna i pomimo, że pochodzi z zaufanego nam źródła to nie dość, że może nie pomóc, to jeszcze zaszkodzić. Ale czy jest coś trudniejszego jak powiedzenie komuś, że się z nim nie zgadzasz i nie ma racji? - w macierzyństwie po prostu trzeba się tego nauczyć a to nie lada sztuka.

Czy musisz nagle rezygnować ze wszystkiego? 
Absolutnie nie. Szczerze? Jak dla mnie nie musisz rezygnować z niczego - mówię oczywiście o dobrych, pożytecznych rzeczach, a z nałogów warto a nawet powinno się zrezygnować. Cały haczyk polega na tym że przychodzi Ci 'wypełniacz wolnego czasu'. Wcześniej w wolnym czasie po prostu odpoczywało się a teraz zamiast tego czuje się wewnętrzna potrzebę bawienia się z tym małym stworkiem czy robienia wszystkiego, aby to ten mały człowieczek mógł sobie wypocząć.

Co w tym wszystkim jest fajnego?
No właśnie - co takiego? Kolki, karmienie, ząbkowanie ? Wszystko brzmi mało zachęcająco, ale przecież musi być coś co sprawia, że miliony osób decyduje się na to całe rodzicielstwo. Poza oczywiście szkrabem na jaw wychodzi wiele pięknych zalet tego cudownego czasu. Zauważamy wszystkie nasze super moce. Okazuje się, że możemy nie spać i funkcjonować cały dzień. Kawą udaje się zastąpić posiłki. Jeśli mocno nam zależy to na ćwiczenia znajdziemy zawsze czas - nawet kiedy dziecko nie śpi. Zdajemy sobie sprawę, że można ugotować obiad z niczego i zrobić to podczas bujania nogą małego dziecka. Okazuje się, że można więcej niż nam się na początku wydaje. I to w tym wszystkim jest fajne.

Asia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Neoabiturientka , Blogger