
Czytając poprzedni swój wpis z 25 października chce mi się troszkę śmiać. Rozpisywałam się na temat tego jak lekarz sugerował mi pod koniec września, że lada moment urodzę a już był koniec października i nic. W tamtym wpisie pogodziłam się z faktem, że jeszcze poczekam na swoją kruszynkę po czym dokładnie dzień później nad ranem złapały mnie pierwsze skurcze porodowe a po południu Lutka była...